Kinga Sygizman

Kinga Sygizman

Radioznawca, nauczyciel akademicki
Więcej

Świadectwo Zagłady zapisane w dźwięku

W moim rodzinnym domu radio grało zawsze, odkąd pamiętam, ale reportaż jako gatunek radiowy poznałam późno, na studiach tak jak pewnie większość moich studentów. A to właśnie ten gatunek nauczył mnie, że świat jest dźwiękiem, że wszystko, co nas otacza, ma swoje brzmienie. Kiedy zamkniesz oczy i dokładnie wsłuchasz się w to, co cię otacza, możesz poczuć przestrzeń i zobaczyć to, co słyszysz. To właśnie autorzy reportaży radiowych pozwolili mi zrozumieć, że każdy człowiek ma swoją opowieść i każdy ma o czym zaświadczyć.

 

Słuchanie – przez lata – audialnych opowieści pozwala mi stwierdzić, że ogromna ich część dotyczy – szeroko pojętego – motywu cierpienia. To zupełnie naturalne – napisała mi kiedyś w mailu wielokrotnie nagradzana reportażystka Olga Mickiewicz-Adamowicz. Boimy się chorób, śmierci, przemocy, uzależnień, radykalizmów, więc próbujemy je jakoś oswoić i zrozumieć”. Tak to już jest, że silniej reagujemy na ludzką tragedię niż na beztroskę czy zadowolenie”  zauważa Katarzyna Michalak, wybitna lubelska autorka, podkreślając przy tym, że opowiadanie o tym, co ważne dla człowieka, jest podstawową funkcją reportaży. A ważne są te indywidualne historie, często traumatyczne doświadczenia, których wypowiedzenie do mikrofonu radiowego jest po pierwsze sposobem ich zapisania, zaświadczenia o nich, ale także – a może przede wszystkim  formą terapii, zmierzenia się z traumą. Reportażyści radiowi często mówią – odwołując się do słów Ryszarda Kapuścińskiego – że są odpowiedzialni za drugiego człowieka, za jego opowieść, są głosem szczególnie tych, których opowieści nikt nie słucha, i chcą tę opowieść ponieść dalej.

 

W rozważania o tekstach audialnych dotyczących cierpienia, odpowiedzialności dziennikarskiej i zaświadczania o opowieści Drugiego wpisują się audycje dotyczące Holocaustu. Temat ten podejmowany jest często przez dokumentalistów i twórców teatru radiowego. Dlatego dziwić może fakt, że reprezentacja Zagłady w sztuce radiowej nie doczekała się przez lata naukowego opracowania.

 

Na szczęście mogę pisać o tej luce badawczej w czasie przeszłym, a to za sprawą książki Brzmienie Holocaustu Joanny Bachury-Wojtasik i Elizy Matusiak. Niezwykle ciekawa i ważna, napisana rzetelnie, z ogromnym wyważeniem dla podjętego tematu praca pomogła mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nikt nie podjął się dotychczas omówienia motywu Zagłady w radiu. Nie jest łatwo znaleźć dla niego odpowiedni język, wpisujący się w naukowy dyskurs o Holocauście, ale też uwzględniający specyfikę przekazów audialnych; język, który stroni od patetyzmu, ale też banału, język, który się „nie nadyma”, ale też nie trywializuje. końcu język wyzbyty z emocji, a przecież niejednokrotnie – o czym piszą badaczki – treść słuchanych opowieści ściska gardło. Joannie Bachurze-Wojtasik i Elizie Matusiak udało się odnaleźć odpowiednią formę dla omawianych treści.

Badaczki przywołują audycje radiowe wpisujące się formalnie w trzy gatunki – słuchowisko, reportaż feature, powstałe w latach 1989-2019które ukazują różnorodność realizacji tematu Szoa w radiu. Struktura audycji, a więc sposób realizacji problemu z wykorzystaniem audialnych możliwości, jest tylko jednym z szeregu pytań badawczych. Bachura-Wojtasik i Matusiak omawiają m.in. najczęściej podjęte motywy, pytają o relacje między formą a treścią, o możliwość eksperymentowania w zakresie formy przy podejmowaniu takiej tematyki, starają się ukazać, w jaki sposób artystyczne radio „radzi” sobie z Zagładą. Kolejne rozdziały stanowią odpowiedzi na zadane sobie pytania.

Wśród leitmotivów najczęściej obecnych w tekstach audialnych badaczki odnajdują rodzinę, poszukiwanie tożsamości, matkę, dziecko, miłość, motyw ocalałego i winnego. Mogą być realizowane z dwóch perspektyw – jako forma świadectwa, powrotu do przeszłości lub jako opowieść „tu i teraz”. Leitmotivy mogą akcentować sposób odczytania, organizować dramaturgię utworu, ale przede wszystkim ucieleśniają Zagładę. Każdy dramat jest przecież pojedynczy, każde cierpienie indywidualne. Nawet jeśli składają się na obraz zbiorowej tragedii, to są zawsze sumą bólu konkretnej matki, lęku dziecka czy wyrzutów sumienia winnego.

 
„Reportażyści radiowi oraz twórcy słuchowisk, mierząc się z problematyką Zagłady, podejmują decyzje nie tylko o fundamentalnym wymiarze tematycznym, ale te dotyczące wykorzystania tworzywa dźwiękowego i sposobu konstruowania opowieści, gdy ta daje głos ocalałemu – piszą badaczki i w kolejnych rozdziałach przyglądają się właśnie elementom strukturalnym, podkreślając hybrydyczną budowę analizowanych audycji, przekraczanie granic gatunkowych, kolażowość i różnorodność, które są swoistym formalnym odzwierciedleniem wielogłosu ocalałych i tych, którzy zginęli, ale którzy zostawili  cytowane w audycjach – wspomnienia.
 

Stąd też awans dokumentalizmu i mozaikowość narracji. Makrokosmos Zagłady tworzą bowiem indywidualne opowieści, swoiste mikrokosmosy. Szereg personalnych opowieści, jednostkowych doświadczeń, małych narracji tworzy wielką narrację zagładowąRozważając o narracji, badaczki odwołują się do Ricouer’owskiego homo narrans, człowieka, który – poprzez werbalizację swoich przeżyć  buduje własną tożsamość, dla którego opowiadanie jest sposobem zmierzenia się z traumą doświadczenia granicznego.

Badania Joanny Bachury-Wojtasik i Elizy Matusiak są rzetelne, wielowątkowe i bogate. Nie sposób odwołać się tu do wszystkich elementów. Zadając sobie na koniec pytanie – jakie jest brzmienie Holocaustu  zwrócę uwagę czytelnika na dwa zagadnienia: ciszę i dźwiękowy obraz, czyli audialne punctum

 
Cisza jest nierozłączna z analizowanymi audycjami, zawsze coś znaczy. Jest kontrapunktem, oddechem dla słuchacza lub pojawia się wtedy, kiedy nie można znaleźć właściwych słów dla oddania traumy. Obecna w tekstach audialnych muzyka jest też, pozwolę sobie na takie określenie, „cicha”, czyli nienachalna, spokojna, dobierana ostrożnie.

 

Reportażyści radiowi mówią tekście audialnym jako o filmie dźwiękowym, który rozgrywa się w wyobraźni słuchacza, odwołując się do jego prywatnych skojarzeń, przywołując szereg szczegółów. Takich dźwiękowych obrazów, symboli jest w omawianych audycjach bardzo wiele, autorki wymieniają: bramę, obóz, mur, getto, wagon/pociąg i szafę. Ale takich „nakłuwających” słuchacza, niczym Barthes’owskie punctum, elementów jest więcej. Dla każdego odbiorcy mogą być inne. Wbijają się w głowę odbiorcy, prowokują wyobraźnię, nie pozwalają na obojętność.

Taka jest rola tekstów audialnych podejmujących temat Zagłady  nie pozwolić na obojętność i zapomnienie. Reportaże radiowe, słuchowiska czy feature są formą świadectwa, sumą pojedynczych głosów, indywidualnych wspomnień zaświadczających o zbiorowej tragedii, która „nigdy nie powinna zostać zapomniana”. Myślę, że Brzmienie Holocaustu jest także formą zachowania tej pamięci.

 

Komentarze

Ten post dostępny jest także w języku: angielski

18.01.2021

Inne teksty tego autora

Komercyjna twarz rozrywki

Nie wyobrażam sobie dnia bez dźwięków radia: bez muzyki, która szybko nadaje codzienności barw, bez ludzkiej opowieści, ulubionych głosów i żartów prowadzących. Pewnie nie poszukuję w radiu tego, co p...

Zawód – korespondent wojenny

O tym, jak ważne jest podróżowanie, poznawanie świata i spotykanie ludzi chyba każdy z nas przekonał się ostatnio dobitnie. Zaryzykuję stwierdzenie, że przez blisko półtora roku pandemicznych ogranicz...