Ostry cień dyskursu

Opublikowano: 15 June 2020

Tak jak pan Jourdain całe życie mówił prozą, tak my mówimy dyskursem, przyzwalając nieopatrznie, by ów wszędobylski i hałaśliwy towarzysz zastąpił nasze myśli i narzucił strukturę uczuć. Oczywiście, można i czasem wręcz trzeba się przeciw niemu buntować, ale płonne nadzieje na sukces. Nawet najwięksi oratorzy epoki trzech „P” (pandemii, postprawdy i populizmu) kręcą z dyskursu bicz na samych siebie. 

 

„Dyskurs pozostaje wciąż nieco obcym słowem w języku polskim, a jednak nie sposób odnaleźć lepszy termin, który pozwalałby odnieść się do zjawisk, dla których stanowi etykietę. (…) Zatem można przyjąć, że mimo pewnej niechęci słowo to zagości na stałe w polskich badaniach językoznawczych i socjolingwistycznych” – zaznacza Iwona Witczak-Plisiecka we wprowadzeniu do współredagowanej z Mikołajem Deckertem monografii zbiorowej Dyskurs. Współczesne opracowania i perspektywy badawcze. Prognozę podboju akademickiej polszczyzny przez termin dyskurs wyraża jednak z nadmierną ostrożnością. Wszak to już się stało. Analiza dyskursu od paru dekad jest podejściem prężnie rozwijanym przez badaczy w Polsce (z wydatnym wkładem łódzkich językoznawców i socjologów). Z kolei politycy i publicyści odmieniają słowo na „d” przez wszystkie przypadki, nie dostrzegając, że ich publiczne Ja całe jest z dyskursu utkane.  

Weźmy osławiony debiut raperski prezydenta Andrzeja Dudy w internetowej akcji #hot16challenge2, mającej wspomóc symbolicznie i finansowo medyków walczących z pandemią koronawirusaKomentatorzy analizowali interdyskursywnie każdy wers prezydenckiego utworu, doszukując się w refrenie o „ostrym cieniu mgły” odniesień partyjnych, biblijnych czy wręcz eschatologicznych. Nie zapomniano o kontekście sytuacyjnym i komunikacji niewerbalnej, punktując to, gdzie nagranie miało miejsce, jak ubrany był prezydent i jak operował mową ciała. Wreszcie, występ zmobilizował wszystkie opcje światopoglądowe do wystawienia prezydentowi noty za wrażenia artystyczne i polityczne. Temat mgły znów powrócił na łono dyskursu publicznego, a niezrażeni rozbieżnością wystawionych Andrzejowi Dudzie ocen naśladowcy przejęli od niego pałeczkę. Tylko intencje rapującego polityka pozostają do dziś owiane mgiełką tajemnicy. 

W pracy pod red. Witczak-Plisieckiej i Deckerta dyskurs też ma wiele odcieni. Oznacza sposób wypowiadania się na określony temat i w konkretnej sytuacji oraz stosowanie środków językowych w strategicznym celu: by perswadować, manipulować, ideologizować etc. Najprościej mówiąc, dyskurs to używanie języka. Autorzy sięgają głównie do anglosaskiej tradycji badań nad językiem i dyskursem, do koncepcji Paula Grice’a, Johna L. Austina, Johna Searle’a czy Johna Perry’ego. Niewiele miejsca poświęcono podejściom krytycznym, upatrującym w dyskursie strażnika nierówności społecznych i posłańca ideologii. Nie jest to jednak zarzut, autorzy nie ukrywają, że najbliżej im do badań kognitywistycznych nad poznawczymi aspektami komunikacji. 

 
Interesuje ich dyskurs jako przestrzeń interpretacji rzeczywistości oraz pole oddziaływania na nią. W tej perspektywie szeregowi użytkownicy języka nie są traktowani niczym tresowane papugi, powtarzające cudze słowa, lecz raczej jako mrówki, które pracowicie doszukują się sensu komunikatu, ale w swych poszukiwaniach najchętniej podążają tropem innych członków mrowiska.
  

Punktami ciężkości publikacji są teoria relewancji, koncepcja aktów mowy Austina oraz pragmatyka krytyczna. W tomie znalazły się teksty zarówno autorów polskich jak i anglosaskich, co znajduje odzwierciedlenie w tematach i przykładach przez nich prezentowanych. Deridre Wilson zastanawia się nad rolą znaczeń leksykalnych i gramatycznych w stymulowaniu „czujności epistemicznej”, czyli mechanizmu poznawczego, który chroni nas przez przyswajaniem błędnych informacji. Agnieszka Piskorska rozważa ludzką skłonność do popełniania błędów w rozumowaniu i usypiania wspomnianej „czujności epistemicznej”. Kepa Korta i John Perry wprowadzają w pragmatykę krytyczną, podkreślając znaczenie działania językiem, rolę intencji nadawcy oraz warunków prawdziwości przykładanych do komunikatów, aby ustalić ich „ostateczne” znaczenie. Iwona Witczak-Plisiecka z powodzeniem szuka punktów wspólnych między teorią aktów mowy Johna L. Austina i analizą dyskursu, takich jak zainteresowanie kontekstem komunikacji i jego społeczną otoczką, a także sprawczym i strategicznym użyciem języka.  

Druga część książki zbiera teksty o praktycznych problemach z dyskursem. Czytając je, kusiło mnie, aby ustawić rozdziały w innej kolejności (co czynię poniżej), zaczynając od spraw fundamentalnych, a kończąc na nie mniej ważnych, ale niecodziennych przypadkach. Barbara Lewandowska-Tomaszczyk dotyka kwestii niewyrażalności poprzez język wszystkich naszych myśli oraz emocji i prezentuje środki zaradcze, jakimi są aproksymacje semantyczne. 

 
Joanna Bhatti i Vladimir Žegarac prezentują badania, które pozwoliły im porównać to, jak Anglicy i Polacy prawią komplementy i jak odmawiają przyjęcia zaproszenia na urodziny lub grilla.
 

Dwoje autorów bierze na warsztat polsko-angielskie przekłady tekstów kultury. Joanna Kosmalska przyjmuje spojrzenie twórcy i ocenia szanse polskich pisarzy migracyjnych na brytyjskim rynku literackim, a Mikołaj Deckert patrzy na przekład oczami tłumacza i jego decyzji, jakie „dać rzeczy słowo”. Dwa artykuły dotyczą grup mniejszościowych. Maria Szymańska analizuje wypowiedzi afroamerykańskich drag queens i pokazuje, jak każdy element ich stand-upów ma źródła w innych, „typowych” dyskursach i jawnie z nimi pogrywa. Z kolei Katarzyna Gapys opisuje problemy komunikacyjne osób Głuchych, które w Polsce wciąż są traktowane częściej jako niepełnosprawni niż jako mniejszość posiadająca własny język i kulturę. Wisienką na torcie jest tekst Shali Barczewskiej o amerykańskiej debacie prasowej z lat 2003-2012 wokół nauczania teorii ewolucji w szkołach. 

Ta niespełna 250-stronicowa książka pozostawia oczywisty niedosyt. Tyle jeszcze chciałoby się przeczytać o ulotnej mapie dyskursu i peregrynacjach jego użytkowników. Wytrwałego czytelnika, którego nie zrazi specjalistyczny żargon kognitywistyki i pragmatyki, na pewno zachęci do dalszego tropienia doli i niedoli dyskursu. Ten wszak, jak przekonują najwięksi jego badacze, nigdzie się nie zaczyna i nigdy nie kończy, lecz jego ostry cień majaczy na horyzoncie za każdym razem, kiedy słowa wirują między ludźmi. 

Komentarze

Ten post dostępny jest także w języku: Polish