Za nauką i religią

Opublikowano: 30 November 2018

Książka Thomasa Dixona Nauka i religia wydana w serii “Krótkie Wprowadzenie” jest jednocześnie krótkim ostrzeżeniem. Pokazuje niebezpieczeństwa, jakie mogą się pojawić, gdy traktujemy naukę zbyt religijnie, a religię zbyt naukowo.

 

Już choćby Karen Armstrong pokazywała w Historii Boga, że racjonalizacja Stwórcy dokonana przez Kartezjusza i Newtona ostatecznie ułatwiła jego odrzucenie. Dixon zdaje się iść jej tropem, pisząc o zwolennikach bardzo popularnej w Stanach Zjednoczonych idei inteligentnego projektu. Pod pozorem naukowej analizy szukają oni nieścisłości w teorii ewolucji. Wskazując je, sugerują, że mogą być one wyjaśnione jedynie interwencją osobowego, rozumnego Stwórcy. Tym samym skazują go jednak na wielokrotnie w historii krytykowaną rolę „Boga luk”.

 
Jaki sens ma wieczny, nieśmiertelny, doskonały byt, którego termin ważności wyznacza data kolejnego naukowego odkrycia, wyjaśniającego to, co dzisiaj zdaje się niewyjaśniane?

 

Na manowce prowadzi również traktowanie nauki religijnie, chociażby poprzez przyjmowanie dogmatu, że sama naturalność czy ewolucyjność sprawia, że coś uznajemy za dobre. O ile mówienie w kontekście badań empirycznych o użyteczności czy przyjemności nie stanowi żadnego problemu, błędem jest utożsamianie naukowości z etycznością. W tę pułapkę wpadają wszyscy ludzie tak ochoczo piętnujący homoseksualizm za jego nienaturalność, a jednocześnie uznający być może jeszcze mniej naturalną monogamię za fundament ładu moralnego. Jeżeli poszukujemy w nauce wskazań dotyczących właściwego postępowania, łatwo można popaść w liczne sprzeczności, ale takie rozumowanie może mieć znacznie poważniejsze konsekwencje. Teoria ewolucji służyła przecież do uzasadniania zbrodniczych działań nazistów, przekonanych o tym, że idea przetrwania najlepiej przystosowanych jest argumentem przemawiającym za rasizmem.

 

 Odpowiedzialna za zacieranie granic między nauką i religią jest szara eminencja książki Thomasa Dixona – polityka.

 

Walka tytułowych dziedzin była w historii wielokrotnie zręcznym zabiegiem propagandowym, o czym świadczy chociażby przykład procesu Galileusza. Gdy Dixon zagląda pod podszewkę problemów, za kulisy konfliktów, ukazuje polityczne tło, które nie jest jedynie kontekstem wydarzeń, ale ich źródłem. Wiedza bądź wiara – gdy znajdują się w programach wyborczych czy odezwach do narodów, gdy zostają umieszczane na partyjnych sztandarach, zazwyczaj traktowane są instrumentalnie.

Komentarze

Ten post dostępny jest także w języku: Polish