Quo vadis Klio?

Opublikowano: 25 July 2016
vintage background

Na konferencjach historycy nie tylko referują. Przewidywalni, niczym współcześni Katonowie, sarkają też w konferencyjnych kuluarach na niedofinansowanie i traktowanie per noga przez Onych (czyt. rządzących) humanistyki.

Jednak od kilku lat kuluarowe utyskiwania rozświeca kilka promyczków optymizmu: historia i obciachowy wcześniej patriotyzm stały się trendy wśród młodzieży, obrodziło historycznymi eventami (kontrowersyjne książki, dodatki do magazynów i kanałów TV, strony www, oddolne debaty, masowe obchody rocznic i rekonstrukcje-inscenizacje), wreszcie dziejopisarze – w myśl hasła: badać, ale też spopularyzować i wykorzystać wiedzę historyczną, aby uniknąć błędów przeszłości (historia magistra vitae est!) – zeszli ze swoimi pytaniami z naukowego Olimpu między lud. I lud rzucił się ochoczo w wir dysput, spierając się o alternatywny przebieg II wojny światowej (z Hitlerem czy przeciwko?), racjonalność Powstania Warszawskiego (obłęd czy szansa na niepodległość?), stosunek Polaków do Żydów (sprawiedliwi wśród narodów, czy antysemici?), wreszcie o potrzebę polityki historycznej (propaganda czy obrona dobrego imienia Polski?). Historyczny boom wydarzył się przy tym bez udziału większości kolejnych rządów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, zdających się traktować poletko Klio – a co za tym idzie świadomość i kondycję intelektualną obywateli – niczym piąte koło u wozu, tnących historię w szkołach i widzących w uczelniach przedsiębiorstwa, mające na siebie zarobić. Czy tu też coś się zmieni?

Komentarze

Ten post dostępny jest także w języku: Polish