Tomasz Lachowski

Tomasz Lachowski

Doktor nauk prawnych, prawnik i dziennikarz. Redaktor naczelny portalu „Obserwator Międzynarodowy”. Stały współpracownik Onetu. Publikuje w takich gazetach i czasopismach jak: Nowa Europa Wschodnia, New Eastern Europe, Rzeczpospolita Plus Minus, Liberte!, Koncept – Gazeta Akademicka, Nový Prostor (Czechy), The Daily Star (Bangladesz), Kurier Galicyjski (Ukraina). Adiunkt w Katedrze Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego.
Więcej

W bałkańskim kotle znowu wrze. Czy wybuchnie?

Zagajona w pewien deszczowy lipcowy poranek dziewczyna pracująca w nowo otwartym Muzeum Ludobójstwa w Sarajewie ze smutkiem w głosie wskazała, że już od dawna sytuacja nie była tak napięta. Pokój zdaje się być coraz bardziej kruchy, a tak pożądana przez mieszkańców regionu Bałkanów stabilizacja powoli staje się mrzonką.

Międzynarodowe komisje do spraw tzw. „zaginionych” (w rzeczywistości zamordowanych), wciąż szukające masowych grobów ofiar wojny z pierwszej połowy lat 90. ubiegłego stulecia, nierzadko atakowane są przez młodych serbskich nacjonalistów, zamieszkujących serbską część Bośni i Hercegowiny. Ubranych w koszulki z Ratko Mladiciem, Radovanem Karadžiciem, a nawet uwielbianym w Republice Serbskiej w Bośni – Władimirem Putinem. Przywódca bośniackich Serbów, Milorad Dodik, otwarcie dąży do pełnej suwerenności – rozpad Bośni ma przypieczętować referendum niepodległościowe w 2018 roku. Ponad 20 lat od zakończenia walk i podpisania pokoju w amerykańskiej bazie wojskowej w Dayton, w bałkańskim kotle znowu niebezpiecznie wrze.

 

O Bałkanach nad Wisłą mówi się wciąż mało. Za mało, chciałoby się rzec, mając na uwadze nową sytuację geopolityczną, w której przynajmniej od 2 lat znajduje się ten region globu – kryzys uchodźczy czy poczynania Pana na Kremlu na sąsiedniej Ukrainie, stające się pożywką dla rozgrzanych nacjonalistycznych głów bośniackich Serbów. Próbę odpowiedzi na dzisiejsze dylematy coraz bardziej podzielonego bałkańskiego świata daje nowa monografia przygotowana przez Centrum Naukowo-Badawcze UŁ „Bałkany na przełomie XX/XXI w.” – Bałkany Zachodnie w systemie bezpieczeństwa euroatlantyckiego, opublikowana w Wydawnictwie Uniwersytetu Łódzkiego. Redaktorzy zbiorowego opracowania, Albin Głowacki i Sławomir Lucjan Szczesio, doskonale zdają sobie sprawę, jak groźne może być pozostawienie „bałkańskiej beczki prochu” samej sobie. Niechybnie wybuchnie.

Łódzcy historycy do wspólnej pracy zaprosili wybitnych polskich specjalistów zajmujących się tematyką bałkańską – co ważne nie tylko kolegów po fachu, ale również politologów, przedstawicieli nauk społecznych czy ekspertów od międzynarodowego bezpieczeństwa. Mozaikę autorów dopełniają badacze zagraniczni, w tym pochodzący z Bałkanów Zachodnich, co niewątpliwie wzbogaca jeszcze prezentowane w książce treści.

To właśnie tematyka bezpieczeństwa regionu – czy szerzej całego świata euroatlantyckiego – zdominowała zdecydowaną większość publikowanych w monografii artykułów. Wraz z autorami przyglądamy się obecności Bałkanów w systemie bezpieczeństwa zbiorowego (Wiesław Walkiewicz, Jacek Reginia-Zacharski). Dotykamy niezwykle istotnej problematyki bezpieczeństwa energetycznego (Wiktor Hebda). Obserwujemy w jaki sposób kryzys gospodarczy podkopał stabilność regionu, a zwłaszcza jego „serca”, czyli Bośni i Hercegowiny (Krzysztof Krysieniel). Głowimy się nad interpretacją wydarzeń z niedawnej wojny, która wciąż dzieli narody Bałkanów Zachodnich (np. chorwackiej Operacji Burza z 1995 roku, w tekście Mirelli Korzeniewskiej-Wiszniewskiej). Wreszcie, sięgamy do historii relacji byłej Jugosławii z mocarstwami powojennego globu – USA (Sławomir Lucjan Szczesio) oraz ZSRR (prof. Jacek Wojnicki), jakich reperkusje są widoczne nadal.

Bez wątpienia prezentowany w monografii obraz współczesnych Bałkanów jawi się jako gorzki, a sam region zdaje się być zapomnianym przez głównych aktorów światowej polityki. To Bliski Wschód, a w szczególności wojna w Syrii, ogniskuje dziś uwagę Waszyngtonu i Moskwy. Bruksela, choć z trudem, utrzymuje politykę sankcji wobec Kremla jako odpowiedź na agresję Rosji na Ukrainie. A Bałkany? Dziś przez Półwysep przechodzą tylko kolejne linie podziałów – przede wszystkim państw będących w NATO i tych pozostających poza strukturami Sojuszu Północnoatlantyckiego (podobnie jest w przypadku relacji do Unii Europejskiej).

 

Czy jest zatem coś, co mogłoby na powrót zjednoczyć narody w bałkańskim kotle? A przynajmniej zapobiec eskalacji niepotrzebnego konfliktu? Pytanie, czy tym czynnikiem może stać się sentymentalna „jugonostalgia” (lub idea nowego „jugoslawizmu”), o których pisze w swoim artykule Magdalena Rekść. Dobrze, żeby istniała jakakolwiek platforma porozumienia dla nacji zamieszkujących wciąż wrzący rejon Bałkanów Zachodnich. Pojednanie nie powinno pozostać tylko pięknym hasłem na papierze – za kolejny kryzys w byłej Jugosławii zapłacić może już cała Europa.

Komentarze

Ten post dostępny jest także w języku: angielski

10.11.2016

Inne teksty tego autora

Razem z prezydentem! Dalej destabilizować Europę

Haniebne głosowanie większości zachodnioeuropejskich delegacji nad przywróceniem Federacji Rosyjskiej pełni prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy – wbrew faktowi aneksji Krymu, wciąż t...

Izraelsko-palestyński węzeł gordyjski

Podjęta w grudniu 2017 roku decyzja prezydenta USA, Donalda Trumpa, o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela i przeniesieniu tam ambasady Stanów Zjednoczonych sprowokowała poważne wewnętrzne napięcia w...