Joanna Sikorzanka

Joanna Sikorzanka

Polonistka (UŁ) i dziennikarka (UW), przez 35 lat związana z Radiem Łódź; autorka setek audycji literackich, organizatorka (z UŁ) kilkunastu konkursów poetyckich i redaktorka tomików pokonkursowych; reportażystka - laureatka wielu konkursów na reportaż, nominowana do Prix Europa za „Limankę na koniec wieku” (2001) i zdobywczyni Grand PiK za artystyczna formę radiową - „Ta nasza młodość” (2009); drukowała w „Polityce”, „Midraszu” i „Arteriach”. Mieszka w Łodzi.
Więcej

Obdarzona pięknem

Piękno. Właśnie to słowo przyszło mi na myśl, gdy ujrzałam tę książkę. Książkę niezwykłą, bowiem mieszczą się w niej trzy inne książki! Są to – wydane w 1921 roku w Łodzi – tomy poezji artystów z żydowskiej grupy awangardowej Jung Idysz. Tomy, które są zarazem dziełami sztuki, bowiem zaprojektowały je malarki i graficzki – Ida Brauner, Estera Karp i Dina Matus. Każdy egzemplarz otwiera, zapraszająca do lektury, grafika; na okładce znajdziemy linoryty, a wewnątrz – pokolorowane ręcznie przez artystki! – strony z wierszami. W przypadku Dawida Zytmana i Chaima Króla są to utwory w jidysz, Rahel Lipstein pisała w języku niemieckim.

Punktem odniesienia dla graficzek z kręgu Jung Idysz zapewne była – pisze w eseju zamieszczonym w książce Piotr Rypson z Żydowskiego Instytutu Historycznego – livre d’artiste, jaką stworzyła w 1913 roku, w Paryżu, Sonia Delaunay. Na wstędze o ponad dwumetrowej długości umieściła tekst Cendrarsa, używając szablonów i kolorując ręcznie każdy egzemplarz. Zaprojektowała też specjalne pudełka-oprawy, w których składano wstęgi. W tym samym czasie powstały w Rosji, tworzone przez poetów-futurystów, serie ręcznie kolorowanych, stemplowanych i rysowanych książek, w których nawiązywano do miniatur w staroruskich rękopisach. Z pewnością ważne dla „łódzkiej trylogii” były także „Sichas Chulin”, które wydano w 1917 roku w Moskwie, w 110 egzemplarzach. Autorami „Pogawędek” byli Mojżesz Broderson (późniejszy założyciel grupy Jung Idysz ) i grafik El Lissitzky. Karty książki, będącej swego rodzaju pastiszem żydowskich legend, umieszczono – w formie zwoju – w drewnianych pudłach. Jak podkreśla Rypson, z jednej strony twórcy Jung Idysz inspirowali się tymi dziełami, ważnym przesłaniem były też dla nich słowa z Jidiszer Folks Farlag – „księga religijna (seifer) stanowiła świątynię, nowa książka (buch) ma być obdarzona pięknem”. Z drugiej strony inspiracją był niemiecki ekspresjonizm.

Berlin lat 20. XX wieku przyciągał wielu artystów. Przebywali tam m.in. reprezentujący Jung Idysz – Jakub Adler i Marek Szwarc. Studiowały – Dina Matus, Ida Brauner i Rahel Lipstein. W sieci można odnaleźć ich zdjęcie – młode kobiety siedzące razem na jakiejś plaży – może nad którymś z berlińskich jezior? Może to tam, w Berlinie – zastanawia się Piotr Rypson – „narodził się zamysł wydania łódzkich publikacji?”

Wszystkie tomiki ukazały się w Farlag Achrid (Wydawnictwo Achrid) w Łodzi, zaś drukowane były w drukarni Z. Szaładajewskiego przy ulicy Cegielnianej. Jak pisze w nocie bibliograficznej David Mazower – „wydawnictwo zostało założone prawdopodobnie wyłącznie w celu opublikowania tych trzech książek, nie ma bowiem żadnych śladów, by kiedykolwiek przygotowywało do druku inne tytuły”. Niewiele egzemplarzy przetrwało do dzisiaj, ich wykaz znajdziemy w przygotowanym przez Mazowera zestawieniu. Tomiki rozsiane są po całym świecie – Paryż, Budapeszt, Oakland, Waszyngton, Kraków, Jerozolima, Berlin to tylko niektóre z miejsc, gdzie można je odnaleźć. Jeden z nich, z wierszami Chaima Króla i kompozycjami Estery Karp znajduje się w kolekcji Dariusza Dekierta, łódzkiego jidyszysty i tłumacza. Na jednej ze stron widnieje dedykacja Estery dla jej siostry Rywki i Moiszego, pochodząca z sierpnia 1921 roku. „Farlag Achrid był śmiałym, wielojęzycznym projektem, który przełamał granice dzielące niemiecki, jidyszowy i polski modernizm” – pisze Mazower i podkreśla „uderzający internacjonalizm” wydawnictwa, „silnie feministyczną orientację projektu” oraz „olśniewające piękno ilustracji”. Próbuje też wyjaśnić samą nazwę „Achrid” – termin jest wieloznaczny, jego różne odczytania prowadzą w końcu do konkluzji, iż chodzi tu o postraszenie, przerażenie, wstrząs, zdziwienie, zaskoczenie.

Autor noty bibliograficznej uważa, że „Archid” jest „wyrażonym jednym słowem manifestem świata pogrążonego w kryzysie”, czymś apokaliptycznym. Antycypacją, można byłoby powiedzieć, tego, co wydarzyło się potem, także z książkami, o których mówimy – część z nich zaginęła w wojennej pożodze, podobnie jak większość żydowskich wydawnictw. Nie przeżyła Dina Matus. Zmuszone do ukrywania się były Estera Karp, Rahel Lipstein i Ida Brauner.

W pięknie wydanej przez Wydawnictwo UŁ księdze, bo tak ją się powinno nazwać, znajdziemy obok przywoływanych już słów Piotra Rypsona i Dawida Mazowera, obszerne noty biograficzne twórców trzech tomów z Farlag Achrid (z obfitą bibliografią) i bardzo interesujący wstęp autorstwa Dariusza Dekierta, Irminy Gadowskiej i Krystyny Radziszewskiej poświęcony łódzkiej awangardzie oraz Jung Iidysz – wszystko w dwóch wersjach językowych, polskiej i angielskiej. Oczywiście najpokaźniejszą częścią tego wydawnictwa są faksymile oryginalnych tomików, reprodukcje wykonano na podstawie zachowanych egzemplarzy. Całość nosi tytuł – „Tańczymy zaczarowani taniec młodości. Łódzka awangarda żydowska – publikacje artystyczne wydawnictwa Archid, 1921”. Sięgamy więc do historii sprzed 100 lat.

Tytuł ten to fragment „Mojej pieśni miłosnej” Rahel Lipstein – „Na dziko krążących planetach / Tańczymy zaczarowani / taniec młodości / Śpiewamy / Rozbłyskują światy / śpiące jeszcze […] Niewolnicy nabierają odwagi”.

Razem w tomiku jest 7 utworów w języku niemieckim, które przetłumaczyła Krystyna Radziszewska. Każdemu z nich towarzyszą „Kompozycje Diny Matus” czyli obrazy i litery wycięte w linoleum. Raz jeszcze odwołam się do Piotra Rypsona, który pisze o okładce tomiku przedstawiającej „sylwetki ludzkie i zwierzęce w dynamicznych pozach”; o skontrastowanych barwach wykorzystanych w linorytach przez artystkę, a także o ostrym wycięciu gotyckiego pisma, co daje „efekt wibrujący i płomienny”, niezwykle ekspresjonistyczny. Rahel i Dina, twórczynie tomiku „Między zorzą wieczorną a jutrzenką” były przyjaciółkami, łączyły je antyfaszystowskie i komunistyczne poglądy. Rahel w czasie wojny ukrywała się we Francji, działała w konspiracji, po wojnie pisała poezję i wspomnienia, zmarła w Izraelu w 1978 roku. Dina, zamknięta w łódzkim getcie przy ulicy Rybnej, pracowała jako nauczycielka i w wydziale bieliźniarsko-odzieżowym, stworzyła dekoracje do gettowej rewii „Złoty paw”, zginęła w 1942 lub 1944 roku.

Kolejny duet to Dawid Zytman i Ida Brauner. Tytuł ich tomiku, w tłumaczeniu z jidysz przez Dariusza Dekierta, to „Na wirujące padam dale”. To kompozycje słowno-graficzne układające się w alfabet hebrajski – alef, bejs, gimel, dalet… „Szlocha świat / Pobladły i przerażony / Na łożu boleści w połogu / W bladym świcie / Perli się rosa / – me serce zaczyna…” Mistyczne mikroliryki Zytmana dopełniają grafiki Brauner – ta, która otwiera całość to „unoszące się na ciemnym tle, w otoczeniu czerwonych, oranżowych i zielonych kształtów, jasnobłękitne sylwetki z wyciągniętymi ramionami”. Przywołuję tu niezwykle plastyczny opis Piotra Rypsona , by oddać piękno całości. Oczywiście to jedna z możliwych opcji, bowiem – jak pamiętamy – każdy egzemplarz był kolorowany przez artystkę, która mogła zmieniać barwy. Inne więc były „księżycowe koszule” czy „łzy w kosmosie”, a jeszcze inni „nocni włóczędzy”. Dawid – nauczyciel języka hebrajskiego, złotnik, poeta, często głodował i – jak czytamy w jego biogramie – zmarł w wieku 25 lat z wyniszczenia, dwa lata po wydaniu tomiku. Ida, w okresie międzywojennym już uznana artystka, uczestniczka wielu salonów sztuki i autorka licznych rzeźb, emalii na miedzi i batików, przeżyła wojnę w ukryciu, zmarła w 1949 roku.

I trzeci tomik Farlag Archid – z wierszami Chaima Króla, w tłumaczeniu Natalii Krynickiej oraz kompozycjami Estery Karp. „Niebiosa w otchłani” to tytuł zbioru, otwierająca go grafika przedstawia – tu znów odwołuję się do Piotra Rypsona – „na tle ciemnobłękitnego prostokąta postaci ludzkie i formy abstrakcyjne, zgrupowane wokół rodzaju studni, w której odbija się błękit nieba”. U Karp dominują odcienie żółci, zieleni, czerwieni, fioletu i błękitu, rysunek postaci odwołuje się do tradycyjnej żydowskiej wycinanki. ”Ciemną czerwienią gorejące róże / Zapala we mnie wieczór” – aż widzimy te barwy, prawda? – „Tej nocy będę wywyższony / Położysz swe stopy / Jak wymuskane baranki / Z oddaniem / U mych warg / Zgaśnie wtedy / Mrok siedmiu niebios / Nad moimi barkami”… Chaim opuścił Polskę w latach 30., ostatnią część życia spędził w Stanach Zjednoczonych w szpitalu dla nieuleczalnie chorych, co spowodowane było nieszczęśliwą miłością i chorobą układu nerwowego. Estera, urodzona w Skierniewicach, studiowała w Wiedniu, mieszkała w Berlinie, a potem w Paryżu. Prace swe wystawiała m.in. na paryskich salonach sztuki, a także w Polsce. Długie lata spędziła w szpitalach psychiatrycznych. Utrzymywała kontakt korespondencyjny z Chaimem. Zmarła w 1970 roku.

Dzięki stworzonym kiedyś niezwykłym kompozycjom, wszyscy nadal „tańczą zaczarowani taniec młodości…” Ta księga Wydawnictwa UŁ to prawdziwy skarb

Komentarze

Ten post dostępny jest także w języku: angielski

8.09.2022

Inne teksty tego autora

Moje miasto odzyskuje swoją historię

Już nie jest tylko „złym miastem” Bartkiewicza czy Reymontowską „ziemią obiecaną”. Opowieść o nim zyskała wiele odcieni, co widać znakomicie w drugim tomie antologii „Budzi się Łódź… Obrazy miasta – m...

Stella i Salomea – na wieczność całą

Książkę Joanny Podolskiej poświęconą ludziom i miejscom związanym z łódzkim gettem otwiera cytat z „Pieśni o zamordowanym żydowskim narodzie” Icchaka Kacenelsona – „Pamiętasz wszystko…/ wiem, że pamię...