Paweł Graf

Paweł Graf

Literaturoznawca i teoretyk literatury
Więcej

Język to poważna rzecz!

Książka Stephena Andersona Języki jest pozycją, której – z całą pewnością – brakowało w polskich księgarniach. Tak, wiem, o językach napisano wiele. Prac naukowych, popularnonaukowych, nawet dla dzieci – tak jednak się składa, że wszystkie one od dawna są niedostępne w księgarniach. A wiedza o języku, jego historii i teorii jest czymś niezbędnym, by zaspokoić naszą poznawczą ciekawość. Książkę rozpoczyna spis ilustracji i właśnie od obejrzenia rycin warto zacząć lekturę. Rysunki są bowiem nad wyraz interesujące – pokazują obszar dominacji języków indoeuropejskich – zatem i naszego. Mamy mapę języków chińskich oraz drzewo języków migowych. Proponuję lekturę nielinearną. W moim odczuciu należy zacząć od tytułu rozdziału drugiego – Ile jest języków na świecie? Odpowiedzieć samemu na zagadkę i doczytać, że tych języków jest… oczywiście nie powiem, w końcu jak zagadka, to zagadka.

W książce można wyróżnić trzy linie znaczeniowe. Pierwsza odsyła do językoznawstwa, zajmującego się językiem w ogólności. Na tym naukowym gruncie bada się różnice w obrębie tego samego języka w jego historycznych przemianach (czyli czym się angielski różni od staroangielskiego), stawia pytanie o samą definicję języka, dzieli, łączy, typologizuje i analizuje mechanizm językowej zmiany, innowacji, modyfikacji, zastępowania jednych elementów drugimi. Dowiemy się, że istnieje istotne podobieństwo pomiędzy greką, łaciną oraz sanskrytem czy językiem gockim, a także jak powstała i czym jest gramatyka. Linia druga jest statystyczna. Języki są – chciałoby się rzec kolokwialnie (notabene, ciekawe ile osób wie skąd pochodzi to słowo?) – liczone, mierzone i ważone. Rozdziały statystyczne to gratka dla osób lubiących klasyfikacje, typologie, katalogowanie. Tu tylko powiem, że istnieje siedem, całkowicie różniących się od siebie, powszechnie używanych języków chińskich. Jak Chińczycy nazywają „ucho”? Ci z Szanghaju gni, inni o, ji, erduo czy ngi kung. Pojawia się myśl: dobrze, że w Polsce mamy tylko… No właśnie! To największy mankament książki, jej obcojęzyczny autor naszą polszczyznę pominął całkowitym milczeniem. I niestety tekst nie powie nam, czy istnieje jeden czy wiele języków polskich. I czy taki kaszubski to gwara? osobny byt? a śląski? Może w kolejnym wydaniu warto byłoby dodać rozdział od tłumacza? Trzecią linią omawianą w pracy Andersona jest linia praktyczna. Dowiemy się z niej i o polityce językowej, i o językach sztucznych. To ważne, bo ile osób mówiąc „język”, pamięta o migowym, a raczej o migowych językach, bo naliczono różnych odmian aż sto trzydzieści.

Jak pewnie niejedna osoba słyszała, języki wymierają. Śmierć nigdy nie jest wesoła, również gdy dotyczy określonej mowy. Zagrożone języki, dowodzi autor, to zagrożona wiedza. Nie pojmiemy konkretnych sposobów rozumienia świata, ludzkiej mentalności, wierzeń. Dlatego o język należy dbać. No i coś o nim wiedzieć. W zakończeniu pada pytanie o języki nieludzkie. Wiedza o nich, paradoksalnie, pozwala nam lepiej zrozumieć własne mechanizmy komunikacyjne. Mimo że, jak pisze Anderson, ludzki „język, a szczególnie kombinatoryczny system składni, jest zupełnie unikalny w świecie zwierząt”, to przyznam, że twierdzenia o wyjątkowości człowieka w relacji do zwierząt, również o naszej wyższości językowej, nigdy mnie nie przekonywały. Niemniej samą książkę przeczytałem z dużą przyjemnością i wszystkim (zachęconym) polecam.

 

Komentarze

Ten post dostępny jest także w języku: angielski

6.10.2017

Inne teksty tego autora

Jak pisać o tym, z czego należy się śmiać?

Czy można określić właściwości i znaczenie humoru? Przybliżyć dyskusje związane z tą kategorią, które trwają przynajmniej dwa tysiące lat? Ta książka zamierza to zrobić, zamierza też uczynić to dowcip...